sobota, 19 marca 2011

MPK spełnia marzenia

W sobotę jak zwykle poszedłem na przystanek. Ale nie było jak zwykle. Autobus nie dość, że przyjechał na czas, to jeszcze MPK zakupiło jakiś nowy pojazd. W środku dużo wolnych miejsc (sobota wieczór kurs do miasta!). Konstruktorzy przeszli samych siebie! Wykończenie jak w statku kosmicznym, mało siedzeń, mało przestrzeni do stania, większość miejsca zajmują powykrzywiane rurki. Podczas słabej grawitacji można się ich łapać - w naszych autobusach często zdarzają sie zmiany grawitacji. Ale znalazłem idealne miejsce dla siebie. Miejsce, na które czekałem całe życie. Przy drugich drzwiach od końca. Pojedyncze siedzenie. Bokiem do jazdy. Z lewej strony przezroczysta szyba, z prawej szaroplastikowa ścianka na której można oprzeć łokieć. Usiadłem i wtedy zrozumiałem: jestem w kiblu w samolocie! Brakuje jeszcze zapachu lawendy i dobrej prasy. Kobieta z naprzeciwka mogłaby sie zamienić w drzwi, chociaż nawet bez tego ciężko wyprostować nogi. Nad tym siedzeniem powinna się znajdować tabliczka "Strefa wolnego czytania", w końcu MPK reklamowało swoje pojazdy jako lepsze od samochodów, ze względu na możliwość czytania w nich. Nie trzeba się skupiać na prowadzeniu. Podczas półgodzinnej jazdy około dwudziestu minut trzęsło. Resztę czasu staliśmy na przystankach albo światłach.
Jeśli faktycznie byłem w toalecie samolotowej to tymi wstrząsami musiały być turbulencje.
Ale w takich warunkach nie da się ani czytać, ani srać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz