wtorek, 19 kwietnia 2011

Zapachy dzieciństwa

Marcel Proust urzekał zawsze swoją nieskazitelną pamięcią oraz wspaniałymi opisami. Dla mnie najbardziej zachwycającym fragmentem jego twórczości było wspomnienie, które opisał na początkowych stronnicach „W poszukiwaniu straconego czasu”. Wspomnienie to dotyczyło zapachu magdalenki maczanej w herbacie. Zdarzenie to wywołało w bohaterze niesamowitą falę wzruszenia, które przeniosło go w krainę przeszłości do domu cioci Leoni w Combray, gdzie podczas niedzielnych poranków częstowała go tymi wspaniałymi słodkościami. Zapach tych dziecięcych wspomnień był dla niego tak ważny, że po śmierci bliskich osób to właśnie dzięki niemu wspomnienia o bliskich powracały tak intensywnie.  
Kilka dni temu i mnie nawiedziły znowu zapachy dzieciństwa. Spacerując po Hucie nagle do moich nozdrzy dotarł zapach, który mózg od razu zidentyfikował jako miły i skądś znany. Początkowo nie mogłem sobie przypomnieć co to za zapach, ani skąd go znam, ale wiedziałem, że w tym miejscu czuję się dobrze i bezpiecznie. Przystanąłem na chwilę aby delektować się tym stanem, ale też dlatego, że nie dawało mi spokoju skąd znam to uczucie. Trudno było zlokalizować od razu źródło tej przyjemności, ponieważ w parku kwitnęło kilka rodzajów kwiatów oraz drzew. Wiosna udekorowała Hutę kolorowymi wstawkami, jakby jakiś holenderski impresjonista maźnął pędzlem to tu, to tam. Stojąc tak chwilę zauważyłem, że w rogu parku rosną drzewa mirabelkowe. Podszedłem bliżej, aby zapach stał się intensywniejszy i w jednej chwili przypomniałem sobie skąd ja znam ten zapach. W dzieciństwie gdy ś.p. ojciec odprowadzał mnie do przedszkola po drodze była cała alejka obsadzona z obu stron drzewkami mirabelkowymi. Zapach wiosny, zapach dzieciństwa. Wszystko to wróciło w przeciągu ułamka sekundy, aby w moim umyśle przywrócić chociaż na chwilę te stare, dobre wspomnienia beztroskiego życia, gdzie najważniejszym było to, czy dzisiaj będę musiał leżakować z resztą grupy, czy też będę mógł się wyrwać do parku pochodzić po drzewach…

4 komentarze:

  1. Znam to, ostatnio jak wracałem od rodziców do siebie rowerkiem, pewną alejką, ów zapach (the very same) wywołał uśmiech :).

    OdpowiedzUsuń
  2. tą samą alejką chodziłem do przedszkola ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja nie pamiętam tego zapachu, ale może jakbym poczuł, to bym skojarzył. Problem w tym, że nie chodziłem do przedszkola :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Ty możesz mieć inny zapach w pamięci, który kojarzy ci się z jakąś chwilą w dzieciństwie ;-)

    OdpowiedzUsuń