niedziela, 24 kwietnia 2011

Moja wiara i niewiara

Rzadko bywam w kościele, nawet bardzo rzadko. Ale od czasu do czasu mam potrzebę udać się do świątyni na chwilę zadumy, na chwilę uczestnictwa w czymś wielkim, podniosłym, a z drugiej strony tak zwykłym jak modlitwa. Ludzie często zarzucają mi niewiarę, wnioskując z mojego niechodzenia do kościoła. Albo że studiuję tą swoją ateistyczną filozofię – jakby faktycznie była ateistyczna.

Rozmawiałem kiedyś z moim przyjacielem na temat wiary. Zaproponował standardowy podział na ludzi wierzących i ludzi religijnych – jedno oczywiście nie wyklucza drugiego. Ci pierwsi po prostu nie odczuwają tak częstej potrzeby uczestnictwa jak Ci drudzy. Co jest lepsze? Nic. Jedno jest bardziej odpowiednie dla mnie, i to mi wystarcza. Modlę się codziennie. A jeśli modlitwa jest rozmową z Bogiem, to czasami współczuję Mu, że musi mnie tak często słuchać. Jest to specyficzna modlitwa, bo rzadko zobaczycie mnie klęczącego ze złożonymi rączkami i spuszczona głową. Modlitwa moja nie opiera się też na wyuczonych regułkach. Raczej na luźno prowadzonej rozmowie – swoistym dialogu. Dlatego lubię sobie przysiąść na kamieniu, na pniaku, a nawet na krawężniku w zatłoczonym mieście i chwilę porozmawiać.

W Wielka Sobotę wybrałem się do kościoła. Żadna zorganizowana akcja – zwykły impuls: to dzisiaj. Wysłuchałem grzecznie czytań, kilka z nich przeniosło mnie na chwilę w świat literackich interpretacji, bo jak wiadomo nie od dziś: Biblia jest wielkim źródłem inspiracji dla artystów. Świeca trzymana w rękach pomaga duchowi unieść się, chociaż na chwilę, ponad trudy codzienności. Ale największa magia dla mnie pojawia się wraz z wkroczeniem na scenę kadzidła. Delikatny zapach wkrada się w nozdrza uruchamiając jakieś nieznane mi receptory, które wprowadzają umysł w delikatnie oniryczny stan. Słowa wymawiane przez kapłana pogłębiają ten ekstatyczny stan, że człowiek chce tak trwać. Tak jest dobrze. Spokojnie. Bezpiecznie.

Czasami żałuję, że tak rzadko pozwalam sobie na ten stan. 

1 komentarz:

  1. Kadzidło, Hostia trzymana przez księdza rękami owiniętymi w szarfę, znak Krzyża Biblią nad głowami wiernych, dzwonki itd. jest jak suknia ślubna panny młodej. Nie jest niezbędna, ale w jakiś sposób pomocna, nadająca cech wyjątkowych chwili.

    OdpowiedzUsuń