Półksiężycem leżąc
Spod kredensu wypatruje
Delikatnych palców aby
Zanurzyły się
Choć na chwilę
W metafizycznym futrze.
Puste ślepia
Wpatrzone w drzwi
Opuszczają cieniutkie powieki
Klamliwie poszukując
Kształtów, kolorów, zapachów.
Zgrzyt zamka
Budzi leniwego myśliwego
Przez mgłę dostrzega
Wilgotne usta podkreślone
Czerwienią korali
Oplatających kruche obojczyki.
(...)
Subtelnym mruknięciem
Przypomina o sobie
Nieobecnym oczom
Nasluchujacym stukotu
Kolejnej podróży.
13.06.2009 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz