niedziela, 18 grudnia 2011

Dzienniki

Literaturą dziennikową zacząłem się pasjonować jakoś w 5 klasie technikum, po przeczytaniu „Dziennika pisanego nocą” Herlinga-Grudzińskiego. Od tamtej pory przeczytałem kilkanaście, kilkadziesiąt innych dzienników największych myślicieli tego, a nie innego świata. Wliczając w to korespondencje miedzy pisarzami, robi się dosyć pokaźny zbiorek. Jednak nikt stylistycznie, jak dla mnie, nigdy nie przebił Gustawa! Ostatnio „męczę” naprzemiennie korespondencję Mrożka z Lemem i „Dziennik galernika” Imre Kertesza. Ten ostatni rozsadza mi mózg swoimi spostrzeżeniami, intelektem i niejednokrotnym brakiem zahamowani. Mentalny orgazm! Znając życie mało kto z Was, drodzy czytelnicy, sięgnie po którąś z tych pozycji, więc pozwolę sobie wrzucić tutaj kilka fragmentów z Kertesza. Może jakieś ziarno zainteresowania, węgierską myślą, uda mi się zasiać. Aaaa znajomość filozofii, chociażby bardzo powierzchowna, przydaje się w interpretacji tych pokrętnych fragmencików.
Nigdy nie umiałbym być ojcem innego człowieka.
Skoro Bóg umarł, kto się będzie śmiał ostatni? – nawiązując do Nietzschego (mój przypis).
Camus: opisać wszystko - jak idzie. (Ale nie idzie).
Wygląda na to, że samobójstwem w sam raz dla mnie jest życie.
Milczenie jest prawdą. Lecz taką prawdą, która jest niema, a rację będą mieli ci, którzy mówią. Milczenie tylko wtedy byłoby prawdą skuteczną, gdyby było całkowite i gdyby istniał Bóg: gdyby milczenie było milczeniem przeciwstawionym Bogu. Moglibyśmy wówczas mówić o jakimś rodzaju strajku gatunku ludzkiego, o czymś takim, jak żądanie niebiańskiej podwyżki płac od Boga.
Filozofią naszych czasów jest socjologia: ukazuje ich nędzę.
Camus: w dobrej tragedii wszystkie postaci mają rację.
Prawda czy moja prawda? Moja prawda. A jeśli to nie jest Prawda? To wówczas błąd, ale mój.
Bóg: „Jak patrzę na te ruiny, które brałem za dzieło stworzenia…”.
Ciągle skarżę się na życie. A przecież jeszcze trzeba będzie umrzeć.
Są tacy ludzie. Po rozmowie z nimi musisz popełnić jakieś plugastwo albo długo i ohydnie kląć.
Świat jest zły, bo ja jestem zły.
Skrzesać dwa ciała, aż z ich męki powstanie iskra nieskończoności.
I najpiękniejsze: Wciąż jeszcze potrafi mną wstrząsnąć niesłychana ślepota ludzkiej świadomości. Ludzie rozmawiają o obiedzie i poobiedniej drzemce, a nie dostrzegają, że kanapa, na której drzemią, to ich trumna.
                Oczywiście są to wybrane fragmenty. Dłuższych tekstów nie ma sensu tutaj przywoływać. Dużo odnosi się do transcendencji, do totalitaryzmu, odbioru sztuki, samego procesu tworzenia. Zachwycony naturą człowieka, niejednokrotnie radykalnie oceniający moralność, tych, którzy wraz z nim przeżyli Holocaust, a później okres komunizmu.
Natura pragnie, żeby o niej pisano.
R.W. Emerson

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz